Lechitów Portret Własny!

Aże Lechity to rasa przodująca, to nie dziw, że tysiące lat temu Lechici wymyślili i skonstruowali aparaty fotograficzne, z blaszek brązowych oraz drzewa lipy i brzozy. Uwieczniali oni fotografie na korze brzozowej przy pomocy soku chmielowego. I do dziś zapewne przetrwały by jakie foto-aparaty gdyby kler chrześcijański je nie zniszczył, depcząc na podłodze – że to niby pogańskie i diabelskie! Szczęśliwym trafem kilka skórek brzozowych z podobiznami królów i kniaziów lechickich do naszych czasów przetrwało.

 

Kniaź Miłek z żoną Jagodą.

Miłek to był potężny kniaź co się zowie. Bijał wiele krain i wielu niewolników sprowadził do kraju. Siedział on na sześciu grodach i dwóch świątyniach. A żon miał ze sto. Za jego czasów przepisano w grodzie wieluńskim 130 starych kronik lechickich. Były one pięknie zdobione, a kamienie z runami postawiono na wielu rozstajach dróg. Jego pałac błyszczał od złota, a jego koń nosił złote podkowy!

 

Kniaź Radosław Czerwony Nos

Kniaź Radosław Czerwony Nos. Wielki to był lechicki kniaź, waleczny w boju, zawsze w pierwszym szeregu! I zawsze pierwszy uciekał. A biegał szybko. Wśród potomnych zasłynął z tego, że drewnianą pałką ubił smoka ze Żmijgrodu w powiecie wieluńskim. Ostatecznie okazało się, że to nie był żaden tam smok, lecz szwagier Mrzygłoda, który przez pomyłkę odwrotnie założył kapelusz.  Ostatecznie kniaziowi ubicie smoka zaliczono, gdyż ludziska stwierdziły, że kapelusz Mrzygłoda odwrotnie założony rzeczywiście przypomina smoczą głowę.

 

Królowa Drzewoja z Pogórza z przepyszną banderią

Królowa Drzewoja z Pogórza majętna to była królowa. Kupcy i rzemieślnicy zamorscy do jej królestwa zjeżdżali tłumnie uczyć się trudnej sztuki gospodarowania. A jej kraina to mlekiem i miodem płynęła! Na zdjęciu widzimy dumną królową Drzewoję jak wraca triumfalnie z udanej wyprawy wojennej w otoczeniu swoich wspaniałych rycerzy. Oblegała ona gród Poznań pół roku z dobrym dla niej skutkiem. Przywiozła łupów wiela – samych wozów ze złotem i srebrem były ze trzy! A i wiele wozów z kamieniami szlachetnymi! A wozów z nadobną tkaniną i ciepłym futrem to już nikto nie zliczył.

 

Kniaź Wojciech z Przełęczy z rydwanem wojennym

Kniaź Wojciech z rydwanu prawie nigdy nie zsiadał. Pobił on triumfujących Achajów, gdy spod Troi wracali. Pobił on Aleksandra Macedońskiego, gdy ten ze swymi rydwanami zdradziecko Lechitów z Bałkanów zaatakował. Stukot kół Wojciechowych rydwanów o bruk koszmarem się śnił Cezarom, Imperatorom, Satrapom i Jędrzejowi z Pudliszek. Kniaź Wojciech z rydwanu prawie nigdy nie zsiadał. Miał więc nocnik i miskę na kaszę ze skwarkami na złotej lince do rydwanu zawieszone.

 

Król Lech Dwie Wątroby

Król Lech Dwie Wątroby miał ze 100 żon i 300 dzieciaków. Był on królem potężnym, któremu hołd zwasalizowani kniaziowie w żonach składali. A i z każdej wyprawy wojennej wiele branek sobie brał – taki był jurny – miał jajka niczym prawdziwy Lechita!  A z wszystkich przysmaków najbardziej uwielbiał smak półsurowej wołowej wątroby z kapustą. No i fajkę palił namiętnie z kaszubskiego tytoniu.  Mocarny był król – w ręku podkowy łamał, a gołą pięścią orzechy tłukł.

 

Na podstawie średniowiecznej Kroniki Wielkośląskiej Bolka Niemego i średniowiecznej Kroniki Wielkiej z klasztoru w Wiślicy.