Jak kniaź Popiel okradł diabła Borutę

A było to owego czasu co jeno najstarsze baby i dziady z Podlasia za króla Piasta Pierwszego jeno pamiętały z bajań ludowych a gminnych. Miał w Kruszwicy kniaź Popiel wieżę murowaną a obronną co w okolicy podziw i przestrach budziła. Wielka wieża na wyspie u Gopła samotnie stała i strzegła groźnie Popielowego panowania. Niejeden sczezł w wieżowych lochach, bo gniew Popiela straszny był.

Popiel jak zawżdy słońcu pokłonił się i w Świątyni Ognia dary złożył – sukno przednie i złoty kubek. Gdy modlił się do Wiecznego Ognia – taka go naszła myśl namiętnie – diabeł Boruta na skarbach w przepastnych jaskiniach siedzi, klejnoty w palcach obraca, na złotym łożu się wyleguje, ze złotej zastawy surowe mięso je. A mnie po ostatniej wojence z Sandomierzem goło, bo w skarbcu pusto, łupów nie było, toć wały Sandomierza nad wyraz solidne, a Sandomierzanie bitni byli okrutnie. Trza to borutowe złoto brać!

Popiel i Boruta a wieża w Kruszwicy – rys. Bogumił Znicz

Jak zamyślił Popiel tak zrobił. Panny urodziwe z najbliższych grodów pięknie przystroił, w suknie białe pięknie złotem i czerwienią haftowane, korale na szyi a kabłączki wdzięczne na skroniach im nałożył! Poszły panny do boru na polanę i trzy dni i noce wdzięcznie śpiewały a cudnie tańczyły. A męża żadnego w okolicy nie było! Bo i zabronił Popiel mężom do boru ku pannom iść i na wiele stai nikogo wokoło tańczących panien nie było. Trzeciego dnia Boruta uległ pokusie i z jaskini ciemnej wychynął i ku pannom pobieżał! I tańcował noc całą z pannami Boruta dyjabeł, piwa jasnego sobie z beczki nie żałował a i miodu przedniego nie brakowało! Wraca nad ranem do jaskini ciemnej Boruta nad ranem harcami nielicho zmęczony – a tu straszliwa niespodzianka! Nocą sługi Popiela skarby na wozy pozabierali i przed powrotem Boruty do grodu kruszwickiego wywieźli. O gore! Popielu! ty szpetna ropucho! – wrzasnął Boruta i ze złości kopytami zaczął tupać.

A Popiel bezpieczny w swej kamiennej wieży śmiał się jeno do rozpuku, a miodu przedniego lubelskiego do rogu kazał sobie co chwila nalewać. I wydał Popiel ucztę wyśmienitą, suto zastawioną – aby uczcić swe bogactwo – skarby Boruty były bowiem ogromne.

Minęło lato, minęła jesień, a naszły słoty i pierwsze mrozy. Chciał zakupić Popiel wiela futer niedźwiedzich i żubrowych, aby w zimnej kamiennej wieży w Kruszwicy dać trochę ciepła. Przyjechali kupcy z wozami i wielbłądami, i orientalnymi cudami, a bakaliami – bo to kupcy z Kijowa i Itilu byli. Wybrał Popiel futer przednich kopę, a i futer panter śnieżnych wybrał z kilka, zadowolony był co niemiara, bo uśmiechały mu się zimowe wieczory na futrzanym niedźwiedzim posłaniu. Kiedy dobito targu wysłał Popiel sługę Miłosza do skarbca po skrzynkę rubinów.

Lecz Miłosz wrócił po chwili wzburzony i przerażony! Zdrada – krzyczy od wejścia – Zdrada Panie! I rękoma zasłania twarz, bo łzy cisnęły mu się z oczu. Popiel pobladł, a potem wrzasnął – co u Licha! – i w te pędy zbieżał ku skarbcowi. Jakież było zdumienie księcia, gdy ujrzał swój skarbiec murowany, pięknie kamieniem ozdobnym na stropie wyłożonym – zupełnie pustym! Zamiast kopców złota i szlachetnych kamieni, wszędzie było pełno kup końskiego łajna!

Boruta!!! Ty Przechero!!! – zawył Popiel i w kółko po dziedzińcu kruszwickiego grodu biegał a skakał. Gdy padł wreszcie zmęczony gorzko zapłakał. A Boruta w niedalekim borze ukryty, śmiał się pod nosem z głupiego księcia Popiela co ponoć Borutę oszukał.
A oszukał Popiel sam siebie – bo z diabelskiego złota nie ma nigdy pożytku! Jeno same nieszczęścia!


Na podstawie Drugiej Kroniki z Ziębic oraz kodeksu Jana Kiszki z Wielunia.