Lechicki Kniaź Żarnota Ośle Uszy

A mieszkał na Podhalu kniaź Żarnota co siedem grodów miał, i trzema świątyniami się opiekował. Zapragnął on razu pewnego mieć pas góralski pięknemi a szlachetnemi kamieniami ponabijany. Bo pyszny był jak to Lechita! Pojechał więc ze swą służbą i wojami w Karkonosze, w góry, w których górnicy różniste skarby kopali. Zajechał do wielkiej kopalni we Złotej Górze wykutej i zszedł na jej dno skarbów szukać. Jego ciury i pachołki trzy dnie i trzy noce ryły kilofami pod ziemią, a czwartego dnia całe towarzystwo wyszło na zieloną łąkę. Mieli aże ze sobą trzy beczki kamieni szlachetnych, pięknych a błyszczących. Uradował się kniaź i zaraz ucztę wydał! Atoli chmury naszły i trzy dni burza straszliwa szalała! Klejnoty się w czarny kamień zamieniły i straszliwy smród od nich bił. – To wina Skarbka!!! To wina tego szubrawca Ducha Gór! – Zawołał kniaź i wściekły wojów do walki sposobił. Jechał kniaź przez góry Karkonosze, kazał dąć w trąby i walić w bębny i wrzeszczał – Ty capie śmierdzący! Ty rogaczu parchaty! Ty krzywy ryju w pokrzywach! Zadzie w occie i miodzie moczony! Robaku gnojowy! Gębo bezzębna! – Aż tu nagle pociemniało! Czarne chmury srożyły się, a z wysokiej góry nagle czarna postać na wielkim czarnym koźle pędzić jęła!

Rzepiór-Duch Gór na czarnym koźle – rys. Bogumił Znicz

Duch Gór miał żelazny pancerz na sobie i czarny kapelusz z czerwonymi piórami. Jego czerwone oczy świeciły się straszliwie, a z pyska kozła leciał czarny dym. Przerażeni wojowie i czeladź od razu uciekli, na wszystkie strony! Jeno kniaź Żarnota ostał na miejscu – bo ze strachu ni kroku uczynić nie mógł. Duch Gór się pyta – A znasz Ty kniaziu Ducha Gór? Opowiedz o nim trochę! – Cisza, kniaź jeno oczami kręci – A znasz Ty kniaziu Ducha Gór? Opowiedz o nim trochę! – zapytał znów Rzepiór. Cisza, kniaź Żarnota jeno gębę rozdziawił. – Gdzie Ty masz uszy kniaziu!? – zakrzyknął Duch Gór i mocno ścisnął ogromnymi dłońmi uszy kniazia. Potem złowrogo roześmiał się, wlazł na czarnego kozła i odjechał w blasku piorunów! Za godzinę przerażone ciury i wojowie wrócili z powrotem na czworakach, cicho piszcząc pod nosem. I zobaczyli dumnego kniazia Żarnotę z oślimi uszami! Z oślimi uszami, które kniaź nosił do końca żywota, bo żaden cyrulik nic na to nie poradził.

 

Na podstawie Drugiej Kroniki Wojciecha z Głowna